MdM
Żeby zdążyć na MdM musieliśmy dzisiaj wstać przed szóstą, żeby złożyć namioty, umyć się i się spakować, więc teraz jestem nieprzytomny. :) Składanie namiotów okazało się być bardziej czasochłonne niż się spodziewaliśmy i w końcu jeden namiot pojechał rozłożony w samochodzie. W parafii przywitano nas bardzo gościnnie. Byliśmy na pierwszej mszy, a w trakcie kolejnych zwiedzaliśmy wieś i przychodziliśmy tylko na koniec zaprosić na ŚDM. Ksiądz proboszcz bardzo fajny i ma dobry kontakt ze swoimi parafianami. Taki jeszcze dodatek z szykowania się do wyjazdu: